wtorek, 17 lipca 2012

Nysie bliżej do Paryża i Wiednia

Od lat pracuje jako księgowa, jednak ostatnio jej największym marzeniem jest podpisanie nie bilansu rocznego w firmie, ale Europejskiej Karty Równości w Gdańsku. Podpisanie oczywiście przez władze miasta, bo ona sama, jako przewodnicząca Partii Kobiet regionu pomorskiego takiej władzy nie ma. Stara się jednak, aby karta weszła w życie i funkcjonowała w nim tak, jak od lat z powodzeniem działa w największych europejskich miastach tj. Frankfurt nad Menem, Paryż, Wiedeń czy Walencja. W Polsce, co ciekawe, Kartę podpisała tylko...Nysa.


Cała nazwa dokumentu brzmi: Europejska Karta Równości Kobiet i Mężczyzn W Życiu Lokalnym – tłumaczy Elżbieta Jachlewska, przewodnicząca Partii Kobiet regionu pomorskiego. - Karta gwarantuje równy pod kątem płci podział miejskiego budżetu, np. zapewnia dziewczynkom, jak i chłopcom równy dostęp do obiektów sportowych. Na razie buduje się bez opamiętania Orliki, dla dziewczynek pozostaje granie w gumę na podwórku. A tak dzięki Karcie, przed dzieleniem budżetu wykonywano by odpowiednie badania mające na celu analizę potrzeb, uzasadnienie wydatków i dopiero na końcu budowę konkretnych obiektów. Pieniądze z miejskiej kasy rzeczywiście byłyby kierowane na potrzeby mieszkańców, a nie urzędników.

Europejska Karta zmusiłaby miasto do wydania przepisów eliminujących wszelkie przejawy dyskryminacji, także osób starszych czy niepełnosprawnych. Dokument mówi o prostych zasadach współżycia i funkcjonowania w nowoczesnej metropolii. Elżbieta Jachlewska chce, aby gdańska inicjatywa z Kartą poszła jak fala i pociągnęła za sobą resztę polskich miast. Przewodnicząca PK chce zaprosić do Gdańska burmistrz Nysy, aby przedstawiła gdańskim radnym zasady Karty oraz powiedziała, jak dokument korzystanie wpłynął na zarządzanie gminą
O takich osobach, jak Jachlewska potocznie mówi się „społecznik”. Kobieta, odkąd pamięta udzielała się w różnego rodzaju akcjach charytatywnych, organizowała wigilie dla bezdomnych czy zbiórki rzeczy dla potrzebujących. Do Partii Kobiet trafiła w 2007 roku, na fali zrywów, gdy tak jak inne panie, poruszył ją manifest Manueli Gretkowskiej. Zaczęła od zbierania podpisów, teraz jest przewodniczącą regionu pomorskiego.

Zrozumiałam, że to jest szansa dla nas, że teraz my kobiety mamy głos – mówi Jachlewska. - Wraz ze Stowarzyszeniem Waga, którego jestem współzałożycielką, staramy się promować panie, aktywizować je, aby było jak najwięcej polityczek. Wspieramy je bez względu na to, do jakiej partii należą czy gdy są bezpartyjne, organizujemy im kampanie, szkolimy. U nas nie ma przywódcy, który narzuca zdanie lub opracowuje strategie, której wszyscy muszą się podporządkować. Każda z nas jest indywidualnością, dyskusje bywają gorące. W rezultacie decyduje większość.

Cel Jachlewskiej jest jasny i klarowny: więcej kobiet polityczek, nie tylko w Trójmieście, ale w całym kraju.

W polskim parlamencie na 460 posłów mamy 94 kobiety, a w senacie na 100 jest ich tylko 7 – twierdzi Jachlewska. - Siła przebicia jest tak naprawdę żadna, tym bardziej, że panie zajmują stanowiska mało decyzyjne. Na listy wyborcze wybierane są kobiety o poglądach zbliżonych do liderów ich partii, czyli wiadomo, że w sejmie nie będą zajmować się sprawami równościowymi, tylko np. pracą w Zespole Parlamentarnym ds. Uśmiechu. W polityce zajmują się rzeczami, które nie mają większego znaczenia dla społeczeństwa. Są sekretarzami od protokołowania, spinania, układania, robią za asystentki. Po to są kobiety w Parlamencie. Przecież żadnemu panu nie będzie chciało się „robić w papierach”, on musi udzielać wywiadów. Dlatego promujemy PK, alby panie wiedziały, że jak będą startować z innych partii, to nie zawsze załatwi to interes kobiet, że wtedy będą poddane dyscyplinie partyjnej i nie powiedzą wiele własnym głosem. A to jest najważniejsze, bo dopiero wtedy będziemy decydować o tym, co dla nas ważne . Chcemy być równoprawnymi partnerkami i mieć wpływ na to, jak jest rządzony nasz kraj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

O mnie