Grzyb
i śliwka, całkiem zgrany duet. Razem można ich spotkać w
kapuście, barszczu albo w gulaszu wieprzowym, chociaż na co dzień
każde z nich ma raczej odrębne zainteresowania.
Ona
zmienna, o wielu twarzach i różnych charakterach. On lubiący się
zabawić, głównie bez zobowiązań. Gdyby umieli mówić, zapewne w
ferworze kłótni ona wyzwała by go od starych grzybów, on kazał
by jej spadać na drzewo. Jednak przeważnie się kochają, w
wybranych konfiguracjach tworzą dobrze dobraną parę. Bo z grzybem
i śliwką jest trochę, jak z ludźmi.
Część
gatunków grzybów żyje w złożonych związkach z pozostałymi
organizmami. Jedne grzyby są egoistami i pasożytują na innych
ustrojach, w tym także na grzybach. Niektóre utrzymują wzajemne
relacje z pozostałymi gatunkami tylko w celu osiągania korzyści.
Poza czubkiem własnego kapelusza wiele nie widzą.
Niektóre
grzyby są monogamiczne i przez całe życie związane tylko z jednym
partnerem. Taki maślak zwyczajny rośnie wyłącznie pod sosną
pospolitą. Borowik szlachetny należy już do poligamistów, tego
bezwstydnika można spotkać pod bukiem, świerkiem, sosną i dębem.
Przed wytrawnym grzybiarzem ze swoimi skłonnościami nawet się
specjalnie nie kryje.
Grzyby,
podobnie jak ludzie, lubią się zabawić. Są nieocenionymi
bohaterami procesów fermentacji alkoholowych w gorzelnictwie i
browarnictwie. Niektóre jednak wybierają abstynencję, uczciwie i
sumiennie pracują w branży piekarniczej spulchniając ciasto.
Te
lepiej wykształcone działają w przemyśle farmaceutycznym przy
produkcji niektórych leków. Grzyby z zacięciem ogrodniczym
majstrują przy preparatach do zwalczania szkodników. Nieliczne
osobniki prowadzą kontrowersyjny i dyskusyjny tryb życia udzielając
się w polityce. Czasem trudno jednoznacznie ocenić, czy działalność
partii grzybów niejadalnych jest klarowna i rzeczywiście niezbędna.
Jedne
grzyby są miłe i przyjazne albo mówiąc krótko – po prostu
całkiem smaczne. Spotkanie z trującymi na zdrowie nam raczej nie
wyjdzie. Lepiej więc zadawać się tylko z tymi grzybami, które
dobrze znamy, i omijać te, które udają kogoś innego, niż
naprawdę są.
Niektóre
grzyby mają robaczywe nie tylko myśli, zupełnie jak śliwki. Ale
te drugie przynajmniej nas nie zabijają, choć trzeba przyznać, że
śliwka śliwce nierówna.
Węgierki,
renklody, mirabelki, suszone, wciśnięte w knedla albo razem z
grzybem wrzucone do bigosu – wszystkie mają swój charakter. Nie
mają jednak mentalności grzyba, dlatego wcale nie kryją się ze
swoją obecnością. Są towarzyskie i żyją w gromadach, niektóre
tylko udają niepozorne i niedostępne.
Mirabelka
jest, jak cicha woda. Niby najbardziej skromna z całego towarzystwa,
niby drzewko małe i niepozorne, a najbardziej zewnętrzna część
kwiatu, czyli kielich – jest nagi.
Renkloda
to jej przeciwieństwo, prawdziwa feministka. Pochodząca z drzewa o
mocnej konstrukcji, samodzielna i samowystarczalna, nie potrzebuje
nawet pyłku do zapylenia. Ma jednak swoje słabości, a szczególnie
skłonność do modnych akcentów, głównie cętek.
Niektóre
śliwki mają zacięcie iście społeczne albo wręcz robotnicze. W
swoje geste i cierniste zarośla śliwa tarnina często przygarnia
różne gatunki zwierząt, udziela się w ziołolecznictwie, branży
drzewnej, a także przy produkcji miodu. Nie jest jednak najbardziej
pożądaną śliwką na świecie, pewnie dlatego wybrała raczej mało
efektowny tryb życia.
Owoce
swojskiej węgierki bywają małe albo duże, drobne lub grube, a
dojrzała węgierka jest słodka i soczysta. Pozornie niczym
szczególnym spośród innych śliwek się nie wyróżnia, ale tylko
do pewnego momentu. Jej działanie przeczyszczające prędzej czy
później dopadnie każdego jej amatora.
Przepisów
na wspólne życie grzyba i śliwki można znaleźć wiele. Często
taki duet potrafi zrobić wokół siebie całkiem niezły bigos. Albo
barszcz, choć podobno zbyt wiele grzybów w jednym barszczu nic
dobrego nie wróży, także trzeba uważać. Jedno jest pewne,
uniwersalna recepta na ten związek, jak w życiu – nie istnieje.
Są grzyby i grzybki, śliwy i śliwki. Wszystko jest kwestią gustu
i charakteru, ale warto spróbować, bo czasem bywa nawet całkiem
smacznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz